Tylko kilka kliknięć i mądrze wybierasz dokładnie to, co interesuje Ciebie i Twoją rodzinę. Ty wyszukujesz, oceniasz i wpisujesz do swojego kalendarza.
Kilka lat temu widziałam w Wielkiej Brytanii farmy stworzone z myślą o dzieciach. Nie mini-zoo z misiem pandą i strusiem, ale sielskie miejsce z krówkami, świnkami i kurkami. Pomyślałam wtedy "zwariowali"! Biedne brytyjskie dzieci muszą chodzić w takie miejsca żeby zobaczyć coś, co w Polsce jest codziennością....
Minęło kilka lat. Doczekałam się potomstwa. Potomstwo zaczęło mówić i wyrażać swoje pragniania. I oto kilka dni temu młodsza potomkini rzekła: "Mamusiu, ja chcę zobaczyć świnki".
"Oczywiście kochanie", odpowiedziałam, po czym zasiadłam przed ekranem mojego komputera i zaczęłam szukać.
Tiaaaaaa. Od razu przypomniały mi się te "biedne brytyjskie dzieci". One przynajmniej miały na każdym kroku taką farmę, a u nas???
Owszem, jest kilka (mini-zoo w Oliwskim ZOO), Farma w Jantarze. Byliśmy nawet skłonni pojechać do Człuchowa.
Jednak okazuje się, że tamtejsze zwierzęta najwyraźniej zapadają w sen zimowo-wiosenny i przybytki te i ich mieszkańców można odwiedzać dopiero od maja. A do maja został przecież ponad tydzień (!) Jak to wytłumaczyć dwuletniemu szkrabowi?
Z pomocą przyszła sąsiadka (to bardzo fajna "instytucja", polecam :)), która powiedziała mi o Kumakach.
Nie, nie jest to żadna reklama. Dzielę się z Wami wrażeniami z fajnych miejsc i polecam gdzie naprawdę warto wybrac się z dziećmi. A tam zdecydowaie warto.
Są tam: koniki, kucyki (na których można się przejechać), kózki, baran, koguty, kury, gąski, królik i świnka (jeśli kogoś nie wymieniłam - gorąco przepraszam!).
Do tego fajna (brazylijska) restauracja i dzień spędzony cudownie.
By nie rozpisywać się więcej: polecam. Dzieci zadowolone i rodzice też. Szkoda tylko, że właśnie w tej kwestii blisko nam do Wielkiej Brytanii...