Tylko kilka kliknięć i mądrze wybierasz dokładnie to, co interesuje Ciebie i Twoją rodzinę. Ty wyszukujesz, oceniasz i wpisujesz do swojego kalendarza.
Przedstawiamy wnioski z raportu Biblioteki Narodowej o stanie czytelnictwa w Polsce w 2015 roku. Do pobrania cały raport.
Ezopowa maksyma: „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci” sprawdza się także w przypadku socjalizacji czytelniczej. Łatwo jest „krakać między wronami” i zachęcać do czytania w domu pełnym książek i ich pasjonatów – zdecydowanie trudniej wychować czytelnika w niesprzyjającym czytaniu środowisku społecznym. Nie jest to wprawdzie niemożliwe, choć rzadko zdarza się samoistnie. Przy bliższej analizie okazuje się, że za udaną socjalizacją czytelniczą stoi przede wszystkim determinacja najbliższych członków rodziny. Wyraźnie wyróżniają się oni na tle swego otoczenia tym, że wkładają wiele pracy w zachęcanie swoich dzieci do czytania. W przypadku rodzin o niskim kapitale kulturowym pomaga splot pomyślnych okoliczności – obecność dobrego nauczyciela, dostępność biblioteki, a zapewne również jednostkowe zdolności i pracowitość. Czytanie książek rzadko bywa w takim wypadku wartością autoteliczną, lecz środkiem do celu, warunkiem dobrych ocen w szkole i zdobycia „porządnego” wykształcenia, „przepustką” do lepszego życia.
Biografia czytelnicza
Pozytywna zależność statystyczna pomiędzy czytelnictwem książek w dorosłości a socjalizacją czytelniczą w dzieciństwie oraz wyższymi studiami rodziców i zdobytym wykształceniem sugeruje, że dzieciństwo i młodość to kluczowe okresy dla kształtowania naszych nawyków czytelniczych. Sądzimy, że z istnienia tej prawidłowości płyną dla promujących czytelnictwo dwojakie wnioski. Po pierwsze, ważnym celem takich działań powinno być kształtowanie nawyków czytelniczych dzieci i młodzieży. Po drugie, promocja czytelnictwa winna być zorientowana także na przełamanie biograficznego wzorca, zgodnie z którym o czytelnictwie w dorosłości decyduje przede wszystkim nasza młodość. Jak sprawić, by po książki częściej sięgały osoby, które rzadziej miały z nimi styczność w dzieciństwie i młodości? Jeśli pragniemy, by udział w kulturze książki stał się powszechniejszy, powinniśmy szukać odpowiedzi również na to pytanie.
Związek pomiędzy czytelnictwem i pozycją społeczną
Jak rozumieć statystyczny związek pomiędzy zaangażowanym uczestnictwem w kulturze pisma i pozycją społeczną? Czy oznacza on, że czytanie to prosta droga do sukcesu? A może wskazuje, że przynależność do wyższych warstw społecznych zobowiązuje nas do czytania? Związek pomiędzy czytaniem i miejscem w strukturze społecznej, który można zaobserwować w badaniach sondażowych, jest informacją o współwystępowaniu tych cech, a nie przyczynowo-skutkowej zależności pomiędzy nimi. Możliwe jest więc zarówno to, że pozycja społeczna determinuje nawyki czytelnicze, jak i – że zachodzi relacja odwrotna; być może obie prawidłowości występują łącznie.
Nie da się też wykluczyć, że pomiędzy zmiennymi nie ma bezpośredniego związku. Określenie kierunku i charakteru tej zależności wymagałoby badań panelowych. Takich tymczasem nie prowadzimy. W niniejszym raporcie możemy więc jedynie zwrócić uwagę na interpretacje ryzykowne. Do tej kategorii zaliczylibyśmy przede wszystkim przekonania sprowadzające opisywaną zależność do prostego i ahistorycznego związku: „Im więcej czytasz, tym więcej umiesz, tym lepszą masz pracę, tym lepiej Ci się wiedzie”. W tym przekonaniu tkwi ziarno prawdy: biegłość w zdobywaniu, analizowaniu czy interpretowaniu rozmaitych informacji, której sprzyja regularny trening czytelniczy (w tym kontakt z różnymi mediami), jest ważna w wielu zawodach. W tej uproszczonej wizji związku pomiędzy czytaniem a powodzeniem zawarta jest jednak również obietnica nagrody za kompetencje, której współczesne społeczeństwa często nie są w stanie przyznać. Wiele badań pokazuje, że dbałość o wysokie kompetencje piśmienne dzieci i młodzieży – kompetencje, które zdobywa się właśnie czytając – jest ważna z perspektywy ich dalszej kariery: sprzyja lepszym wynikom w szkole i, w konsekwencji, lepszym rezultatom na pełnej konkurencji dalszej drodze edukacyjnej. To z kolei oznacza, że dbałość o to, by te kompetencje były wśród młodzieży powszechne, jest ważna z perspektywy równości szans. Jak jednak zapewnić ich powszechność? W kolejnych raportach podkreślaliśmy, że „centrum” kształtowania nawyków czytelniczych stanowi obecnie dom i środowisko znajomych. Nie każde dziecko obraca się jednak wśród czytelników czy wprawnych użytkowników internetu. Marzenie o powszechnych wysokich kompetencjach piśmiennych (w tym: cyfrowych) wymaga więc mocnych i cieszących się zaufaniem instytucji publicznych i obywatelskich – od szkół, przez biblioteki i domy kultury, po stowarzyszenia i fundacje. Jednocześnie badacze społeczni coraz częściej zadają sobie pytanie o rynkową wartość wysokich kompetencji. Krytycy koncepcji „kapitału kulturowego” zwracają uwagę, że zjawiska bezrobocia (również strukturalnego), ekonomicznej niestabilności czy prekaryzacji dotykają często osób o wysokich kwalifikacjach, wykonujących prace umysłowe lub będących świeżo po studiach. Prace wymagające szerokiej wiedzy są nierzadko nisko opłacane i, wbrew stereotypowi, nie zawsze wiążą się ze społecznym prestiżem pisma. Musimy jednak pamiętać, że „dewaluacja” nie oznacza, że możemy z czegoś po prostu zrezygnować. Przeciwnie, w społeczeństwach o wysokorozwiniętych sektorach informacji trudno przecenić wagę powszechnej umiejętności ich zdobywania, weryfikacji, interpretacji czy tworzenia – współczesnych kompetencji czytelniczych.
Biblioteki
Sytuacja bibliotek jest obecnie trudna – z jednej strony ponoszą konsekwencje ogólnego spadku czytelnictwa książek, z drugiej zaś muszą konkurować z powszechną dostępnością internetu oraz obfitością jego zasobów. Dla współczesnych nastolatków osobista wizyta w bibliotece stała się niewspółmiernie „kosztowna”, jeśli chodzi o czas i wysiłek związany z koniecznością dotarcia do biblioteki i pobytu w niej, a jednocześnie mało gratyfikująca, skoro „większość potrzebnych informacji i książek można już znaleźć w Internecie”. Współcześni „klienci” bibliotek przychodzą do nich głównie po książki, jednakże przyciągniecie nowych użytkowników oraz odzyskanie tych w międzyczasie utraconych wymagać będzie poszukiwania dodatkowych funkcji (innych niż proste udostępnianie książek i informacji), które biblioteki mogłyby pełnić, a także potrzeb (np. nawiązywania relacji społecznych z ludźmi o podobnych zainteresowaniach), jakie mogłyby zaspokajać. Chcąc przetrwać w zmieniającym się krajobrazie społecznym i instytucjonalnym biblioteki muszą pamiętać o malejącym odsetku czytelników książek i znaleźć płaszczyznę porozumienia z osobami z różnych względów ich nieczytającymi.
Użytkowanie internetu
Kiedy z internetu korzysta regularnie prawie 2/3 społeczeństwa, możemy zadać pytanie, czy dalsze rozpowszechnianie dostępu i motywacji do korzystania z sieci jest zasadne. Można też jednak zauważyć, że uczestnictwo w praktykach internetowych jest różnie powszechne w różnych grupach. Najważniejszą zmienną, z którą związane jest korzystanie z sieci, jest ciągle wiek. Wskaźnik regularnego korzystania z internetu zaczyna spadać już w kohorcie 30−39 lat, a znaczący spadek obserwujemy w grupach wiekowych powyżej 40. i powyżej 60. roku życia. Nasza uwaga zwykle koncentruje się z jednej strony na dzieciach i młodzieży, a z drugiej − na seniorach. Tymczasem znaczący spadek wskaźnika regularnego korzystania z internetu obserwujemy pomiędzy tymi kohortami, u osób w wieku średnim (40−59 lat). Najważniejszą zmienną, z którą związane jest korzystanie z internetu w tych grupach wiekowych, jest praca zawodowa. Środowisko pracy okazuje się więc ważnym czynnikiem socjalizującym do internetu.
Choć niemal zupełne upowszechnienie korzystania z internetu jest prawdopodobnie kwestią czasu, nie możemy zakładać, że to internet − rozumiany głównie jako WWW, e-mail i garść innych technologii − jest ostatnią nową technologią komunikacyjną, do której ludzie będą musieli się socjalizować. Już teraz szeroko dostępne są usługi internetowe odbiegające od tego, co sieć oferowała kilka lat temu. Obserwujemy rozwój aplikacji mobilnych, inteligentnych domów. Internet nie jest już dostępny tylko przez komputer, ale nawet przez zegarki, których obsługa jest drastycznie odmienna od posługiwania się przeglądarką internetową na stacjonarnym komputerze. Warto więc mieć świadomość, że działania zmierzające do poprawy sytuacji na rynku pracy – przeciwdziałaniu bezrobociu, podnoszeniu kwalifikacji pracowników i standardów pracy, a także unowocześnianiu gospodarki – mogą mieć kluczowe przełożenie na walkę z technologicznym wykluczeniem. Przynajmniej w pewnym zakresie praktyki kulturowe osób w średnim wieku są funkcją ich sytuacji zawodowej. Należy też pamiętać, że korzystanie z internetu to nie jeden stały zestaw praktyk, ale raczej lokalne kompozycje mniejszych elementów. Użytkownik użytkownikowi nierówny. Poza wykluczeniem cyfrowym mamy do czynienia z innymi wymiarami społecznego zróżnicowania związanego ze sposobami korzystania z internetu. W zależności od położenia w strukturze społeczno-demograficznej, korzystamy z sieci w odmienny sposób. W szczególności osoby lepiej sytuowane częściej zabierają publicznie głos w internecie, a także częściej szukają w nim wiedzy zarówno na potrzeby pracy, jak i życia pozazawodowego.
Literatura ceniona przez krytykę
Wyniki kolejnych sondaży BN pokazują, jak małą popularnością cieszy się współczesna „literatura ambitna”, tj. tytuły nagradzane i najczęściej dyskutowane przez krytykę. Powojenni nobliści, autorzy wyróżniani prestiżowymi nagrodami narodowymi lub nominacjami, stanowią margines wśród autorów wymienianych przez naszych respondentów. W latach 2010−2015 nie więcej niż 1 na 25 badanych (a zatem nie częściej niż 1 na 10 czytelników) wymieniał choćby jednego autora tego formatu. Niskie czytelnictwo literatury najwyżej cenionej przez krytykę dla jednych oznacza kryzys dobrej literatury, a dla innych po prostu mniejsze wpływy środowiska literackiego na upodobania szerokiej publiczności.